Jak to możliwe, że elektronika użytkowa - smartfony, myszki i inne sprzęty - jest objęta gwarancją producenta na 2-3 lata, podczas gdy elementy znacznie istotniejsze mają zapewniony okres działania na 12 miesięcy? Mówię tutaj przede wszystkim o elementach armatury przemysłowej: jak coś takiego się zepsuje to cały zakład stoi. Ale jak komuś padnie sprzęt elektroniczny, to przecież świat się nie skończy!
Powinno być dokładnie na odwrót... a może ktoś mnie przekona, że jednak nie?